piątek, 1 sierpnia 2014

Antwerpia (29)

Po co do Antwerpii? Aby doładować akumulatory. I z powodu Miriam. Do pracy nad drugim wyborem jej poezji. Tylko taki wyjazd pozwala oderwać się od kolein codzienności i dorwać do przekładów. Podobno, według pisma Forbes, najłatwiej zachować równowagę między życiem prywatnym a pracą, jeśli jest się "analitykiem danych nieuporządkowanych". Otóż tłumacz literatury, poezji zaś w szczególności, to na pewno ktoś na kształt owego "analityka danych nieuporządkowanych", ale czy łatwo zachowuje równowagę? 


W 1992 roku opublikowałem pierwszą antologię wierszy Miriam Van hee pt. Komunikacja miejska. Kłodzka publikacja była nie tylko pierwszą polską, ale w ogóle pierwszą zagraniczną książką poetki. Zresztą tak samo było z wyborem wierszy innego flamandzkiego autora; kłodzki tomik Leonarda Nolensa Słowo jest uczciwym znalazcą z 1994 roku był jego pierwszą publikacją książkową za granicą. Wspominam o tym nie tylko z próżnej, późnej, ale i czystej satysfakcji tłumacza, lecz również z powodu koincydencji: w najnowszej książce Ook daar valt het licht (2013) Miriam poświęciła Leonardowi okolicznościowe "listy z północy". Oto fragment:


przykro mi, że tak długo nie pisałam
przecież mówiłeś, że powinnam chwycić się
słów, masz rację, czas jest abstrakcją


pomaga, jeśli przeciwstawi mu się coś
konkretnego, myje szklanki, pisuje listy, albo
podejmuje podróż


W ostatnich latach zwrócono się do mnie z krakowskiego Festiwalu Conrada (2011) oraz lubelskiego Festiwalu Czas Poetów (2012) o nowe przekłady Van hee. Wprawdzie Miriam podsyłała mi wiersze najnowsze, wtedy jeszcze nieopublikowane, i prosiła, bym je przekładał, ale ja podczas prac zauważyłem, że poetka, która od 1992 roku z dużą regularnością drukowała co kilka lat kolejne tomy poezji, zasłużyła na nową indywidualną antologię. W lipcu mój blog towarzyszył moim przekładom. Jako wprawka stylistyczna. Jako aktywny zbiór short short stories, drobiazgów prozatorskich, spostrzeżeń paralelnych do anegdot i puent w wierszach Miriam. Jako ostrzenie zmysłów. Sejsmograf pobytu w mieście nad Skaldą. Choć upubliczniane na blogu, było to jednak intymne dzielenie się z czytelnikami moim doświadczaniem miastach, ludzi, zapachów, obrazów... w tle była praca nad przekładami poezji.


Dziękuję wszystkim, którzy poświęcili swój czas na czytanie moich tekstów i wzięli udział w wirtualnej podróży do Antwerpii. 




 

(siedziba Fundacji ds. Literatury, Fonds voor de Letteren, fot. J. Koch)

(fot. J. Koch)

(fot. J. Koch)

(fot. J. Koch)

(fot. J. Koch)

(fot. J. Koch)