Antwerpia (16)
Mój pokój jest od ulicy Koziorożca. W wykuszu, gdzie mam biurko, jest otwarte okno. Ale z lewej, gdzie ulica Małego Misia przecina się z Długą van Ruusbroeca, nie słychać tramwaju linii jedenaście. Wieczorami, kiedy jest ciszej, dochodzą natomiast z prawej dźwięki dziewiątki. To po drugiej stronie nasypu. Czasem dziewiątka dzwoni staromodnym dzwonkiem. Zawsze w dziwny sposób zmienia frekwencję. Wydaje szklisty dźwięk wjeżdżając w ulicę Merkatora i opuszczając Cupérusa. Czym u diabła ten Cupérus zasłużył sobie na ulicę? Sprawdzam w Internecie. Nagle Żydzi i Marokańczycy z mojej dzielnicy muszą ustąpić. Czytam: fryzyjskiego pochodzenia belgijski propagator tzw. szwedzkiej gimnastyki, łączący działalność sportową z emancypacją narodu flamandzkiego. Uff! Może i Cupérus rozwijał w XIX wieku terminologię gimnastyczną w niderlandzkim, jednak zdecydowanie bliższy mi Merkator. Ale nic nie jest takie, jakie się wydaje w (belgijskiej) rzeczywistości: Merkator nie był Merkatorem, naprawdę nazywał się Gerard De Kremer. Trudno, ale przynajmniej wiem, co u niego mam. Mapy i globus. Czasem globus hystericus.
|
(fot. J. Koch) |
|
(fot. J. Koch) |
|
(fot. J. Koch) |
|
(fot. J. Koch) |
|
(fot. J. Koch) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz