piątek, 18 lipca 2014

Antwerpia (9)

Tych gazet zawsze nabiorę na lotnisku różnistych. Jak głupi. Nakupuję tygodników, poupycham do torby z bagażem podręcznym. Bez sensu. Jakaś chciwość wzmożona opanowuje mnie przed lotem, ba, przed każdym wyjazdem. Żeby mi, broń Boże, nie zabrakło czegoś do czytania. Żebym się nie nudził patrząc przez brudne lub zaparowane okno na enigmatyczne chmury. Nie, nadgonić lektury! I nachapać się tych wiadomości, opinii... Potem i tak tego nie czytam, bo Polska się oddala, bo czasem lepsza tęsknota. Wywożę tylko makulaturę za granicę. Właśnie zacząłem czyścić ostatnią dostawę. Jednak kartkuję.... Może coś przetrwało prasową bieżączkę i po tygodniu nadal ma jeszcze jakąś wartość. W końcu siedem dni to jak stworzenie świata, odtworzenie przynajmniej, re-konstrukcja, frommowska walidacja. Zacząłem segregować i zanim przeczytałem tytuł "Świat namiętności mistrza baroku" poznałem ten wzrok, brodę, kapelinder: Petrus Paulus Rubens. Więc On do Polski, jak ja do Niego przyjechałem, do Antwerpii? Właśnie otwiera się wystawa "Siła i patos. Barokowy świat mistrza Rubensa" - w Zakopanem się otwiera! Ale ja tutaj, w sinjorenstad, 'pańskim mieście'! Dumny z tego, że choć na kilka tygodni jestem cząstką tego centrum sztuki, kultury, architektury, itp. itd. i etc... Dwa dni temu ewakuowano klientki ze sklepu Bershka, bo kilka z nich zasłabło. Strażacy zrobili pomiary i podobno za dużo się ich naszło na wyprzedaż, zbyt wiele bab do zbyt wielu szmat, za dużo dwutlenku węgla, w ścisku mdlały jedna po drugiej. Sinjorenstad...

 

 

(fot. J. Koch)


(fot. J. Koch)

 
(fot. J. Koch)

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz