piątek, 18 lipca 2014

Antwerpia (7)

Maria zadomowiła się na drugim krańcu mieszkania. Jest filigranową szatynką. Młodziutka, ale mówi po niderlandzku bez słowiańskiego akcentu. Jest skromna i uważna. Mieszkamy razem. Już prawie tydzień. W Domu Tłumacza dzielimy salon, właściwie całą suitę, oraz kuchnię. Kiedy znad spaghetti mówi, że ma dwójkę dzieci, trudno uwierzyć. Krzątamy się oboje, każde przy swoim posiłku. Właśnie otwieram lodówkę, a Maria ni stąd ni zowąd pyta mnie, ile mam lat. Teraz ona nie chce wierzyć. Język świerzbi mnie, by palnąć, no wiesz, krioterapia, a poza tym dużo antyoksydantów w czerwonym winie, dużo seksu... Na szczęście się hamuję; mogłaby być moją córką, a takich żartów nie opowiada się córce. Jak Filip z konopi wypada za to Staś Jachowicz ze swoją rozmową dwóch pługów, wydobytą z czeluści wspomnień niebieskiego mundurka: "Wszak z jednegośmy kruszcu, przecież nie jednacy... / Skądżeś ty nabył blasku? / – Czy chcesz wiedzieć?... z pracy." Pytam nad czym pracuje. Maria mówi, że tłumaczy Kocha. ...?! Na ułamek sekundy zalega dramatyczna cisza. Hermana Kocha, dodaje. Uspokajam się. 


 


(fot. J. Koch

 

(fot. J. Koch)

 

(fot. J. Koch)

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz